środa, 3 lipca 2013

Rozdział III

Tymczasem Lizz obudziła się na klatce piersiowej Kita. Miała rozczochrane włosy i zaspane oczy. Kit widząc, że dziewczyna obudziła się, uśmiechnął się i pogładził ją po głowie układając przy tym niesfornie odstające kosmyki jej włosów.
-Jak się spało?-spytał ciągle patrząc na jej rozespaną twarz, na której pojawiły się rumieńce.
-Przepraszam, pewnie było ci niewygodnie-powiedziała Lou odrywając się od ciała Kita i siadając sztywno na swoim siedzeniu.
-Nie było tak źle-odezwał się chłopak- ale dobrze, że już wstałaś, bo za chwilę lądujemy.Jak znosisz lądowania?-zapytał z troską w głosie.
-Całkiem nieźle, a ty?-spytała Lou.
-Można powiedzieć, że jestem do tego przyzwyczajony-odpowiedział chłopak.
-Często latasz? Czyżby ciągłe przeprowadzki?-zapytała z nadzieją, że może Kit będzie wiedział co ona czuje.
-Nie i nie-podparł i uśmiechnął się.Czyli jednak nie rozumie.
-Dlaczego myślałaś, że często się przeprowadzam?-zapytał.
-Bo ja jestem w takiej sytuacji...-odpowiedziała niechętnie.
-Rozumiem, pewnie jest ci cholernie ciężko. Ale musisz to zaakceptować i znaleźć pozytywy-mówił Kit, lecz Louise już nie słuchała. Jak ja mogłam pomyśleć, że on mnie nie zrozumie. Przecież on zawsze wie co czuję... A jeśli o TYM też wie?-pomyślała dziewczyna.
-... ale chyba nie żałujesz, że będziesz teraz w Anglii, prawda?-Usłyszała końcówkę tego, co chłopak chciał jej przekazać.
-Dlaczego tak myślisz?-spytała.
-Bo przed chwilą nawet nie zareagowałaś na to, gdy mówiłem, że za chwile wessie nas wielki naleśnik. Ty wolałaś wpatrywać się we mnie jak w obrazem i rozmyślać-odpowiedział i zaśmiał się słodko.
Cholera, czyli zauważył.-pomyślała.
-Posłuchaj...-zaczął, ale myśli znowu oderwały ją od tego, co chciał jej przekazać chłopak.Swoją drogą policzki Kita stawały się jeszcze słodsze, gdy się uśmiechał.
-I znowu to robisz-powiedział tym razem bez uśmiechu. Tego, co mówiłem pewnie nie słyszałaś, więc powtórzę jeszcze raz, ale tym razem mnie słuchaj. Nie chcę, żebyś pomyślała o mnie źle, ale nie jestem odpowiednim chłopakiem dla ciebie. Proszę, spróbuj to zrozumieć. Za to na lotnisku czeka na nas trójka moich przyjaciół. Może wśród nich któryś ci się przypodoba. Nie jesteś zła?- spytał lekko zasmuconym głosem.
-Nie, odpowiedziała, lecz zabrzmiało to żałośnie.- wszystko jest ok-dopowiedziała zebrawszy się w sobie. Zabrzmiało to bardziej przekonująco.
-Zrozum, tak będzie lepiej. Przytulak na zgodę?- zapytał i rozłożył ręce.
-Nie, nie tym razem- odpowiedziała i zaczęła zbierać się do wyjścia, ponieważ samolot już wylądował.Dziewczyna odnalazła rodziców i razem wyszli z samolotu. Kilka metrów za nimi ciągnął się Kit.
Louise wraz z rodzicami odebrali walizki. popędzili do samochodu  i odjechali. Kit wysiadł i podszedł do swoich znajomych. Chłopcy zdziwili się, widząc przyjaciela samego.
-A gdzie ta ta piękność, którą miałeś nam przedstawić?-zapytał wysoki blondyn- Dean.
-Widzieliście przed chwilą szatynkę, ubraną w czarne spodnie, luźną białą bluzkę i bordowe vansy?-Chłopcy pokiwali przecząco głowami, a Kit zdziwił się, że tak dokładnie zapamiętał strój przyjaciółki.Nigdy nie miał pamięci do takich rzeczy.
-Biegła z czerwoną walizką i twarzą w podobnym kolorze. Za nią szli jej rodzice- powiedział Kit usiłując drugi raz wyjaśnić kolegom, z którą dziewczyną miał ich zapoznać.
-A tak ,widzieliśmy odpowiedział w imieniu wszystkich chłopak z bujnymi włosami-Kieran.
-To właśnie była moja dawna przyjaciółka-Louise.
-A co sprawiło, że tak szybko uciekała? Czyżbyś zaczął opowiadać o swoich miłosnych podbojach?-zaśmiał się chłopak z blond pasemkiem-Sean. Pozostali dwaj chłopcy zaśmiali się.
-Mówi to chłopak, który do osiemnastego roku życia mało kiedy rozmawiał z dziewczynami?-odgryzł się przyjacielowi Kit.
-Kitty, jak mogłeś, przecież to miała być tajemnica-odpowiedział Sean dusząc w sobie śmiech.Kiedy Kieran i Dean wybuchnęli kolejną salwą śmiechu, dwójka sprzeczających się przyjaciół również dołączyła do śmiejącej się grupy.
-A tak na poważnie, to dlaczego nie możemy poznać twojej przyjaciółki?-zapytał Kieran gdy już trochę ochłonęli.
-Trochę się posprzeczaliśmy. Podobam się jej, a ja nie chciałbym jej ranić-odpowiedział zgodnie z prawdą Kit. Jego przyjaciele wiedzieli o nim wszystko, nie byłby w stanie zataić przed nimi takiej informacji.
-Czyli jednak będziemy razem?!?-wykrzyknął rozradowany Kieran po czym wszyscy po raz kolejny zaśmiewali się niemalże do łez.
-Kieran, nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale ja nie mam cycków-stwierdził śmiejąc się Kit.
-Ja na to nie patrzę-odparł szarmancko Kier.
-Ja patrzę!-wykrzyknął Sean a Dean złapał się za brzuch, ponieważ nie był już w stanie dłużej się śmiać. Uwielbiam tych chłopaków-pomyślał Kit. Oni zawsze potrafili oderwać go od szarej codzienności i przenieść go w ich wspólny, zjarany świat.
-Dobra chłopaki, jedziemy do domu. Zgłodniałem-stwierdził Sean a chłopcy przyznali mu rację.Zamówili taksówkę i w dobrych nastrojach wrócili do domu.

*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*

Louise z rodzicami siedziała w samochodzie wracając do domu.Nie wiem,dlaczego zgodziłam się na przyjazd tutaj-pomyślała Lizz oglądając krople padającego deszczu, który był rzeczą normalną w tych okolicach. Po chwili łzy spływały po jej policzkach tak, jak krople, które pod wpływem kolejnych uderzeń deszczu spływały po szybie.Dziewczyna nie chciała, aby jej rodzice wiedzieli, że płacze z powodu Kita. Jednakże w tym, gdy Lou zastanawiała się, jak ukryć swoje smutne oblicze przed rodzicami, jej tata spojrzał we wsteczne lusterko i zobaczył zapłakaną Louise, która opuszkiem kciuka wycierała łzę z policzka.
-Lou... Lizz... Co się dzieje?-zapytała zmartwiona mama, która również zauważyła jej łzy.
-Nic takiego, po prostu tęsknie za domem-skłamała dziewczyna. Kłamała już wiele razy, tak więc jedno kłamstwo w tą czy w tą- nie robiło to na niej już wielkiej różnicy.
-Rozumiem, ale zobaczysz, gdy poznasz nowych ludzi wszystko będzie dobrze.
Za przyjaźnię się, a potem będziemy musieli wyjeżdżać- chciała odpowiedzieć mamie Lou, jednak nie powiedziała nic.Z resztą, co miała mówić? Dama była zadowolona z tego, że będą mieszkać w Anglii. a teraz co? Miała powiedzieć "mamo, tato, Kit mnie nie kocha. Możemy wracać"? Nie, nie zrobiłaby tego rodzicom. Nie zrobiłaby tego jemu i sobie.
Po prostu będzie tak jak zawsze-pomyślała- zero przyjaźni, ciągłe siedzenie przed laptopem. A bo to pierwszy raz?-dokończyła myśl lekko się uśmiechając.


Rodzina powoli zbliżała się do końca podróży. Jednakże dla Lizz nadal zagadką pozostawało miejsce ich zamieszkania. Jechali już dość długo, a Lou była zmęczona lotem i natłokiem wydarzeń.
Dziewczyna rozmyślała nad tym, jak teraz będzie żyć w Anglii, gdy ich samochód zatrzymał się.
 Rodzice wysiedli pierwsi i szybkim krokiem podeszli do bagażnika, aby wyjąć znajdujące się w nim walizki. Louise nadal siedziała w samochodzie i usiłowała wyglądać przez szyby, jednak kurz zebrany na oknach uniemożliwiał to. Nacisnęła klamkę, wyszła z samochodu i rozejrzała się prawdopodobnie nie spodziewając się tego, co tam zobaczyła.
-O kur...-zaczęła szesnastolatka lecz przypomniała sobie, że rodzice stoją tuż obok niej.
Wysiadając spostrzegła piękne podwórko. Jasny, drewniany płot, piękny, równo skoszony trawnik
 i skalniak z pięknymi, różnobarwnymi kwiatami. Po środku sporego podwórka stał dom.
W przeciwieństwie do ich starych domów ten był parterowy, pomalowany dwukolorowo-lekki beż i brąz.
-Jak Ci się podoba kochanie?-spytała mama, a tata objął je i przytulił.
-Jest piękny- wyszeptała dziewczyna, ponieważ to miejsce zrobiło na Louise spore wrażenie.
-To nasz nowy dom-powiedział tata i pocałował w czubek głowy dwie najważniejsze kobiety w jego życiu.
-Gotowa na dalsze zwiedzanie?-spytała zadowolona mam.
Lou nie odpowiedziała tylko pędem pobiegła do drzwi wejściowych. Po chwili jednak stanęła pod wpływem tego, co zobaczyła. Dosłownie opadła jej szczęka. Na lewo od drzwi wejściowych znajdowała się morelowa kuchnia połączona z jadalnią. Pod oknem stał duży stół z jasnego drewna i lekkie krzesła, prawdopodobnie od kompletu. Na jasnych szafkach znajdowało się dużo nowoczesnych urządzeń.
Wstyd przyznać, ale dziewczyna nie znała zastosowania połowy z nich.
Mogłam się tego spodziewać-powiedziała sama do siebie z myślą o mamie, która uwielbia gotować.
Na prawo znajdował się dość duży salon, którego centralne miejsce zajmowała kolorowa kanapa.
Na przeciwko, na jasnej ścianie, nad kominkiem, wisiał wielki telewizor.
To pewnie sprawka taty- pomyślała dziewczyna o swoim ojcu, który jest zagorzałym fanem sportu.
Louise była pozytywnie zaskoczona wystrojem nowego domu. Wyszła na korytarz, a tuż za nią pojawili się rozpromienieni rodzice.
- To jak, gotowa na zobaczenie swojego pokoju?-zapytała mama, a Lizz machnęła twierdząco głową
 i zaczęła otwierać przypadkowe drzwi.
Pierwsze... Łazienka. Dru...
-Hej Lou!-krzyknęli wszyscy a dziewczyna miała ochotę uciec.W pokoju, który prawdopodobnie miał być jej, siedziało trzech obcych dla niej mężczyzn i... Kit.
-Hej Lou!-powtórzyli ponownie chłopcy, gdy dziewczyna przekonała się, aby podejść krok bliżej.
-Lizz, poznaj proszę moich przyjaciół- powiedział wskazując na trójkę przystojnych mężczyzn.
- To jest Sean, najstarszy, jednak ja bym nie szedł tym tropem. Lubi spędzać samotne noce w łazience,
 czyli możesz go tam znaleźć praktycznie codziennie w godzinach od 22 do 4 rano-stwierdził chłopak skutecznie unikając ciosu, który chciał mu zadać Sean.
-Kandydat numer dwa to Kieran- wypowiedział te słowa identycznie jak Ci prezenterzy w
"Randce w Ciemno"-jest owłosiony jak małpa i uwielbia grać miłosne ballady do swojego misia- powiedział, za co w odpowiedzi opisywany wcześniej chłopak uderzył go lekko w głowę.
-Kandydat numer trzy to Dean-powiedział wskazując na blondyna- jest najmłodszy w tym gronie. Lubi oglądać babskie telenowele i czasem przy nich popłakuje-dokończył Kit.
-A to ostatni kandydat. Poznaj proszę Kita-przejął pałeczkę blondyn- od zawsze chciał być striptizerem,
ale gra na basie, bo nie umie tańczyć. Po za tym jego konik to wkurzanie ludzi- podsumował kolegę Dean.
 W tym momencie do pokoju weszła mama.Chłopaki wstali od razu z mojego łóżka, jak na grzecznych przystało.
-Dzień dobry pani Throwald. Miło panią znowu zobaczyć- przywitali się chóralnie chłopcy.
-Witam. Mnie również miło was zobaczyć.
Po chwili przyjemnej konwersacji pomiędzy mamą a chłopcami kobieta zwróciła się do swojej córki
-Lizz, jak ci się podoba pokój zrobiony przez chłopców?-zapytała.
 Dopiero w tym momencie zorientowała się, że nie zdążyła jeszcze obejrzeć swojego pokoju.
 Lou musiała przyznać chłopakom, że zrobili kawał naprawdę dobrej roboty. Pokój wyglądał niesamowicie. Całkiem w jej stylu. Na zachodniej ścianie znajdował się wielkie okno, które rozświetlało całe pomieszczenie. Na jasnych ścianach widniały jej zdjęcia, oprawione w czarne ramki.
Na podłodze leżał biały, futrzasty dywan. Przy wschodniej ścianie stało duże łóżko,
 na którym teraz siedziała roześmiana trójka chłopców.
-To wy to zrobiliście?Dziękuję!-krzyknęła i rzuciła się kolejno nowym przyjaciołom na szyję.
 Przy Kicie dziewczyna wstrzymała się, jednakże po chwili niezgrabnie go przytuliła.
Chyba wszyscy zauważyli ten niezręczny moment zawahania, ponieważ mama postanowiła interweniować.
-Miałabym do was prośbę. Niech jeden z was zostanie pomóc rozpakować się Louise, a resztę zapraszam na dół, pomóc przenosić stare meble.
-To ja pójdę!-krzyknęli niemalże jednocześnie wszyscy.
-To pójdzie wasza trójka, a Ty-powiedziała wskazując Kita- zostaniesz i pomożesz mojej córce.
-Sorry stary, jesteś za słaby-powiedział Dean a Kieran i Lizz zaczęli się śmiać.
-No już, dalej chłopcy- powiedziała kobieta i wypchnęła Deana z pokoju, bo ten cały czas
 przedrzeźniał się z  Kitem.
Drzwi zamknęły się i w pokoju zapanowała głęboka cisza.

4 komentarze:

  1. świetne opwiadanie. Czekam na nastepny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać coś niedługo, bardzo dziękuję za komentarz, zmotywował mnie :)

      Usuń
  2. Nominowałam Ciebie :D

    http://room949494.blogspot.com/2013/08/libeter-awards-d.html

    OdpowiedzUsuń