Myślicie, że łatwo jest za klimatyzować się w nowym miejscu?
Louise mieszkała w Polsce, Austrii, Niemczech, Szkocji i Francji.
Wyobraźcie sobie, jak wyglądało jej życie.
Gdy tylko przyzwyczaiła się do nowego otoczenia musieli wyjeżdżać.
Po kilku przeprowadzkach przestała już myśleć, że gdzieś zostanie na dłużej.
Nie chciała nawet przyzwyczajać się do nowych ludzi.
Rozumiała, że ciężko jest pogodzić pracę z domem, szczególnie osobom,
których praca wymaga ciągłych zmian miejsca.
Takimi osobami są jej rodzice- zajmują się wynajdywaniem dobrych miejsc
do zakładania różnych miejsc publicznych. Zaczynając od wielkich,
ozdobnych teatrów, kończąc na malutkich podmiejskich pubach.
Dziewczyna nie mogła jednak zarzucić im, że się nią nie zajmują.
Wręcz przeciwnie, jej rodzice bardzo się o nią troszczą...
Robią wszystko, aby dobrze jej się żyło. No, może z jednym, małym wyjątkiem.
Ciężko im zrozumieć to, że źle wpływają na nią te ciągłe zmiany.
-Znowu?!?- podniosła głos Louise i spojrzała na rodziców- to gdzie teraz? Szwecja? Irlandia? Austria? A może Japonia?-pytała roztrzęsiona.
-Uspokój się Lizz. Przecież wiesz, że to nie zależy od nas. Dostaliśmy doskonałą ofertę pracy, nie sposób tego nie przyjąć. Po za tym, to Anglia i...-mówiła dalej mama,
lecz dziewczyna już nie słuchała.
Anglia?-pomyślała-nie jest całkiem źle. Język nie jest mi obcy, a fakt,
że on tam mieszka zachęca jeszcze bardziej.
-Lizz! Lizz! Czy Ty mnie słuchasz?-spytała mama.
-Przepraszam, zamyśliłam się-odpowiedziała zgodnie z prawdą.
-A czy tech chłopak, którego poznałaś podczas wymiany w tamtym roku nie mieszkał
w Anglii??-zapytała mama i zerknęła na tatę, który uśmiechał się znacząco.
-Nie przypominam sobie-powiedziała.
Czy rzeczywiście nie przypominała sobie tego chłopaka z wymiany?
Oczywiście, że go pamiętała. Ona miała wtedy 13 lat, on 18. Traktował ją jak młodszą siostrę. Był cudowny... Co teraz jest pomiędzy Louise a Kitem? Wspomnienia.
Po powrocie Lizz do Niemczech stracili ze sobą kontakt. Co prawda nadal miała jego numer, lecz jakoś nigdy żadne nie pisało.Zostały wspomnienia.
Gdy tylko rodzice powiedzieli jej o przeprowadzce od razu pomyślała o nim.
Co prawda Anglia jest wielka, ale miała nadzieję, że gdzieś tam, po latach,
spotka znowu Kita z pucołowatymi policzkami i cudownym śmiechem.
Był dla niej wzorem do naśladowania. Dlaczego? Bo to po prostu był Kit. Jej Kit.
-Lizz! Lizz!-mówili rodzice podniesionym głosem chcąc przywrócić ją na ziemię.
- Przepraszam, zamyśliłam się-odpowiedziała na ich wołania.
-Myślisz o nim?-zapytała bez żadnego pohamowania mama.
- Tak, chciałabym go znowu spotkać-powiedziała nieśmiało.
-Więc go spotkasz-powiedziała mama i objęła ją ramieniem.
-Niby jak? Anglia jest wielkim państwem-stwierdziła zawiedziona.
-Nie prosiłaś go o numer, czy coś takiego, gdy wyjeżdżaliśmy?
-Pytałam, nadal mam ten numer-odpowiedziała zgodnie z prawdą.
-To na co czekasz? Dzwoń!-powiedziała podekscytowana mama.
-Przecież to było trzy lata temu. On już pewnie kilka razy zmienił numer-stwierdziła.
-Przecież nie zaszkodzi spróbować. No dzwoń! Dzwoń, dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoń!- krzyczała mama.
-Mamo, nie poznaję Cię, zachowujesz się jak nastolatka-powiedziała Liz i zaśmiała się.
-Nie gadaj tylko dzwoń!-rozkazała poddenerwowana czekaniem mama.
-Nie będę dzwonić. Gdyby Kit tego chciał to sam próbowałby utrzymać ze mną kontakt.
Idę do siebie-powiedziała i wyszła z salonu.
Zatrzymała się jednak przy schodach, aby posłuchać,czy będą coś o niej mówić.
-Zadzwoni do niego, prawda?- spytał mamę tata.
-Oczywiście, że tak. Na sto procent-odpowiedziała mama z uśmiechem na twarzy.
Kochani rodzice,jak wy mnie dobrze znacie-pomyślała i mimowolnie się uśmiechnęła wchodząc po schodach i kierując się do swojego pokoju.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Szarpały nią najróżniejsze uczucia. Miała niezły mętlik w głowie. Myślała nad tym,
czy zadzwonić. Rozważała wszystkie za i przeciw i gdy wystarczałoby tylko nacisnąć
jeden przycisk, odkładała telefon na łózko i cały proces zaczynał się od początku.
Idiotko, co ty robisz? Przecież to tylko telefon do dawnego przyjaciela-pomyślała i chwyciła telefon. Wyszukała numer i zadzwoniła.
Pierwszy sygnał... Drugi... Trze...
-Halo?-odezwał się męski głos.-Halooo?
Nie miała odwagi się odezwać. Zaschło jej w gardle a język odmówił posłuszeństwa.
Znowu robisz z siebie idiotkę. Zachowaj się jak normalny, dojrzały człowiek.
Skup się i zadzwoń jeszcze raz-pomyślała i postąpiła zgodnie z zaleceniami jej rozumu.
A może serca? No, już mniejsza z tym.
Pierwszy sygnał...Odebrał.
-Halo?-powiedział trochę zniecierpliwionym głosem.
-Dzień dobry. Z kim rozmawiam?-zapytała nieśmiało.
-To chyba ja powinienem zapytać. Ale nie ważne. Kit Tanton-odpowiedział.
A więc to on!-pomyślała i ożywiła się.
-Cześć Kit, tu Louise-przedstawiła się.
-Louise?-spytał lekko zdziwiony chłopak.
-Tak,Louise Throwald. Byłam trzy lata temu u was na wymianie-powiedziała chcąc odświeżyć mu pamięć.
-Lizz!-krzyknął do słuchawki rozradowany-tyle lat... Opowiadaj, co u ciebie?
Pewnie będzie dużo ciekawych opowieści.
-Opowiem ci wszystko osobiście-powiedziała tajemniczo.
-O co chodzi? W jaki sposób?-spytał zdezorientowany chłopak.
-Wyślij mi sms-em swój adres. Odezwę się za jakiś czas. Tymczasem pora kończyć.
Na razie!- pożegnała się i nacisnęła czerwoną słuchawkę na telefonie.
Była pozytywnie nastawiona. Po tym zdarzeniu Kit próbował się do niej dodzwonić,
jednak sama się rozłączała.
Poczeka jeszcze trochę- pomyślała i wróciła do salonu, by zadać swojemu tacie
ważne pytanie.Zastała rodziców cicho rozmawiających, lecz gdy zobaczyli ją w salonie
od razu zamilkli.
-Przeszkadzam?-zapytała patrząc na lekko zakłopotane miny rodziców.
Co oni do cholery kombinują?-pomyślała.
-Nie, nie. Oczywiście, że nie. Dlaczego miałabyś nam przeszkadzać?- zapytała zmieszana mama.
-Dokładnie tak, dlaczego miałabyś nam przeszkadzać?-dołączył tata.
-Dobra, nie ważne. Kiedy będziemy się przeprowadzać?
-Chciałbym jak najszybciej-odpowiedział tata.-Nie będę cię okłamywać, naszemu pracodawcy zależy na tym, żebyśmy byli w Anglii już w piątek.
Trochę przeraziła ją wizja spakowania się w jeden dzień. Ale czego się nie robi dla przyjaciół.
-Postaram się wyrobić-stwierdziła i roześmiała się.
Zapowiadało się ciekawie.
_____________________________________________
3 months since I saw her face
Looking back we were living up...
Komentarz jako motywacja dla mnie?
Świetny rozdzial. Lekko pisany. Ide czytać nastepny xx
OdpowiedzUsuń