Dean podniósł telefon i odczytał sms.
"Przepraszam, że zabrałam twoją koszulkę. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Oddam ją jak najszybciej, obiecuję." Chłopak zapomjiał nawet o tym, że dziewczyna miała na sobie jego ubranie. Dziwił się, że ona po tym co dzisiaj zaszło, zwraca jeszcze uwagę na takie rzeczy.
"Nic się nie stało, naprawdę Jak się czujesz? Przepraszam za to, co się wydarzyło.Nie chciałem żeby tak wyszło." Blondyn nie musiał czekać długo na odpowiedź.
"Jest okej, nie masz za co przepraszać. Jakoś daję radę."
Dean wiedział, że jego przyjaciółka kłamie. Podszedł do okna i usiadł na parapecie, wpatrując się w mury domu Louise. Nagle zauważył, że w oknie na przeciwko tego, w którym obecnie siedział, przemknęła Lizz.
"Obserwuje Cię"-napisał do dziewczyny. Chwile po tym po drugiej stronie para zielonych oczu wpatrywała się w mężczyznę. Niewysoka brunetka otworzyła okno i tak jak chłopak usiadła na parapecie.
-Podglądałes mnie?-spytała głośniej, aby blondyn mógł ją usłyszeć.
-A co, jeśli powiem, że tak?-zaśmiał się.
-Wtedy będę musiała powiedzieć rodzicom, że jakiś obcy pan mnie obserwuje-odpowiedziała z uśmiechem na ustach.
-Obcy pan? Przypomnę Ci to, obiecuje.-Pogroził jej teatralnie palcem-Co powiedziała mama, gdy zobaczyła Cie w męskich ubraniach?
-Weszłam do domu i poszłam do kuchni. Na stole leżała kartka- mama jest na służbowym wyjeździe, a tata usnał oglądając mecz w telewizji-odpowiedziała.
-To znaczy, że teoretycznie jesteś teraz sama w domu?-zapytał uśmiechając się podejrzanie.
-Tak, teoretycznie tak, a dlaczego pytasz?-zastanawiała się Lizz.
-Słyszałas może o tym duchu, który straszył poprzednich właścicieli Twojego domu?-zapytał poważnym tonem blondyn.
-Dean przestań!-krzyknęła-nie przestraszysz mnie!
-Lizz, kto jest za Tobą?
Dziewczyna odwrociła gwałtownie głowę, ale nikogo tam nie było.
-Widzisz, że się boję!-wykrzyczała znowu.
W tym momencie do pokoju wszedł Kieran i zaczął opieprzać młodszego brata za to, że przez te krzyki pobudzi sąsiadów. Kiedy podszedł do okna i zobaczył tam Lou mimowolnie się uśmiechnął.
-Kieran on mnie straszy!-skarżyła się dziewczyna.
-Zaraz tam straszy... to za mocne słowa. Wolałbym...-zaczął lecz Louise przerwała mu.
-Dostać kopniaka w tyłek?-spytała z satysfakcją w głosie.
-Od Ciebie? Nawet nie poczuje-przedrzeźniał się blondyn.
-A chcesz się założyć?
-Jasne, przyjdź tu i zobaczymy czy jesteś tak silna, za jaką się uważasz-mówił Dean śmiejąc się.
-Jak mam niby wyjść? Tata usłyszy, że wychodzę jeśli tylko otworze drzwi-myślała głośno Louise.
-Ale nie usłyszy, jeżeli wymkniesz się przez okno-podsunął jej pomysł Kieran.
Dziewczyna wachała się, jednak po namowach kolegów z lekką niepewnością usiadła na parapecie tak, by jej nogi swobodnie zwisały po zewnętrznej stronie domu. Powoli opuściła swoje ciało podtrzymując się na rękach.
Gdy jej stopy znalazły się już na twardym podłożu, zbliżyła się do ogrodzenia, ponieważ nie chciała ryzykować, że skrzypnięcie furtki wybudzi ojca ze snu. Niemalże bezszelestnie wspięła się na niewysoki murek porośnięty bluszczem. Bała się, że ktoś z sąsiadów zwróci uwagę na jej podejrzane zachowanie, tak więc szybko zeskoczyła z ogrodzenia i pędem pobiegła pod dom swoich przyjaciół. Wiedziała, że jeden z chłopaków śpi na kanapie w salonie, więc nie robiąc zbędnego hałasu, skierowała się do pokoju Deana. Gdy weszła do środka chłopcy zaczęli gratulować jej tak szybkiego czasu. Brunetka śmiała się mówiąc o tym, jak bardzo złą córką się przez nich robi.Bracia byli zdziwieni, że dziewczyna nigdy wcześniej nie robiła czegoś wbrew woli rodziców.
-W takim razie co taka grzeczna i słodka dziewczynka robi w naszym domu o 2 w nocy? -przedrzeźniał ją blondyn.
-Dlaczego słodka?-spytała dziewczyna oczekując odpowiedzi jako pierwsza.
-Na prawdę nie czujesz?-zapytał Kieran uśmiechając się.
-Ale czego?-zadała kolejne pytanie zdezorientowana sytuacją.
-Że masz na nogach kapcie- zaśmiał się Dean.
Tymczasem tata Louise obudził się pod wpływem głośnych reklam, co zapewne oznaczało, że mecz dobiegł końca. Jedną z wad pana Throwald było to, że bardzo często zasypiał przed telewizorem. Leżał jeszcze chwilę wpatrując się w duży ekran, gdy przypomniał sobie, że kiedy już zasypiał, w domu nadal nie było jego córki. Zazwyczaj najpóźniej wracała o północy, więc mężczyzna nie wątpił w to, że Louise wróciła i nie chciała go budzić, więc cicho poszła do siebie. Jednakże gdy przechodził korytarzem coś podkusiło go do tego, żeby zajrzeć do pokoju dziewczyny. Nacisnął klamkę i powoli uchylił drzwi. W pomieszczeniu było dość ciemno, ale mężczyzna od razu zauważył otwarte okno oraz puste łóżko. Teraz już pewniej wszedł do pokoju i zapalił światło. Rzeczywiście, w pokoju nie było nikogo. Jego uwagę przyciągnęło światło wychodzące z sąsiedniego domu. Podszedł bliżej okna i wychylił głowę. Nie musiał czekać długo, aby upewnić się gdzie jest jego córka. Z otwartego okna sąsiadów dało się usłyszeć melodyjny śmiech Lizz ledwie przebijający się przez chichot mężczyzn.
-Już ja jej pokażę...-wymamrotał Pan Throwald chowając głowę spowrotem do środka. Zamknął okno i skierował się do salonu podnosząc z podłogi i nakładając na siebie koszulę. Na nogi szybko założył buty wyszedł z domu. Kilkanaście sekund później był już przy drzwiach sąsiadów. Zawzięcie dzwonił dzwonkiem nie zważając na to, że ktoś w tym domu może spać. Po chwili drzwi otworzył mu Sean.
-Dzień doberek! W czym mogę pomóc?-zapytał zaspany.
-Chce córkę!-powiedział stanowczo mężczyzna nie zdając sobie sprawy z dwuznaczności jego wypowiedzi.
-Ja rozumiem, że pan może się załamać po tym, co za chwilę panu powiem, ale jestem w stu procentach hetero-dokończył chłopak i chlapnął mężczyźnie drzwiami przed nosem. Zdezorientowany ojciec stał chwilę przed domem, jednak po chwili zdecydował się na radykalne metody działania. Z hukiem otworzył i zamknął drzwi, po czym podszedł do kanapy, na której siedział jego poprzedni rozmówca. Złapał go za koszulkę i lekko podniósł.
-Słuchaj kolego, szukam mojej córki Louise, nie było jej u was?-spytał lekko przestraszonego Seana.
-Była, ale z tego co mi się wydaje poszła do domu. Mogę zapytać brata, jeśli pan chce-odparł posłusznie chłopak.
-Gdybyś mógł to byłbym wdzięczny-powiedział już o wiele spokojniej stawiając kolegę swojej córki spowrotem na podłogę.
-Proszę za mną-powiedział Sean prowadząc mężczyznę przez niedługi korytarz. Gdy zatrzymali się przed właściwymi drzwiami, chłopak popchnął je delikatnie. Mężczyzna zastał swoją córkę siedzącą na plecach leżącego bruneta. Jej kolor twarzy zmienił się z bladości w soczystą czerwień
-Tata? Co Ty tu robisz?-spytała przestraszona dziewczyna.
-Co ja tu robię? Dobre pytanie,ale to chyba ja powinienem o to zapytać. Z resztą to nie ważne. Będziesz miała kilka dni do przemyślenia tego, co zrobiłaś-odparł sucho-a teraz proszę przede mną i do domu.
Było popoludnie, gdy Kit przebudził się. Spojrzał na zegarek stojący przy łóżku-14:35. Chłopak odczuwał skutki wczorajszego picia. Ból głowy był bardzo mocny, a każdy nawet najmniejszy dźwięk sprawiał, że wpadał w szał. Co więcej musiał zmagać się z zanikiem pamieci-nie pamiętał jak skończyła się wczorajsza noc. Jedynie krótkie urywki z wieczora: przyszli do klubu, zaczęli pić. Nic więcej nie pamiętał. Nawet tego jak wrócił do domu. Kit żałował, że wlał w siebie tyle alkoholu. Teraz powoli wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Chłopak czuł bardzo dolegliwą suchość w gardle,więc od razu skierował się do kuchni. Zastał tam siedzącego z butelką wody Seana. Brunet dosiadł się do starszego kolegi biorąc wcześniej plastikowy pojemnik z napojem.
-Nigdy więcej z Tobą nie piję-powiedział Kit i wypił łyk wody.
-Mówisz to trzeci raz w ciągu dwóch tygodni-zaśmiał się Sean.
-Tym razem naprawdę- zapierał się przy swoim młodszy chłopak.
-Jasne...- odparł mu przyjaciel.
W tym momencie do kuchni wszedł Dean. W pierwszej chwili chciał się cofnąć i wyjść, gdy tylko zobaczył Kita, ale zrezygnował z tego pomysłu.Kompletnie nie zwracając uwagi na dwóch siedzących przy stole chłopców, podszedł do lodówki i jak gdyby nigdy nic zaczął szykować sobie śniadanie.
Kit przyglądał mu się jakiś czas, a gdy Dean tak po prostu wyszedł z pomieszczenia, nawet na nich nie spoglądając, zaczął się zastanawiać.
-Co mu jest?-spytał siedzącego obok przyjaciela.
-Nie pamiętasz?-spytał, a gdy tylko zobaczył zmieszanie na twarzy bruneta postanowił streścić mu wczorajszą przykrą sytuację- wczoraj,jak tylko wróciliśmy, rzuciłeś się z pięściami na Deana pytając, czy zdarzył już przelecieć Louise. Przynajmniej coś takiego opowiedział mi Kieran, bo ja, gdy tylko wróciliśmy do domu, zasnąłem.
-Dokładnie tak było-powiedział Kieran, który od dłuższej chwili stał w wejściu- dostałeś w twarz od Louise, a gdyby nie fakt, że byłeś pijany w cztery dupy, to jeszcze dostałbyś porządnie w pysk. W sumie to podziwiam go za do, że Ci nie przyłożył, bo ja na jego miejscu niebyłbym w stanie się powstrzymać.
-Chyba powinienem porozmawiać z Deanem...-pomyślał głośno i wstał zbliżając się do wyjścia.
-Stary, daj mu spokój-powiedział Sean.
-Właśnie, dzisiaj już wiesz co się dzieje, więc może Cie uderzyć-poparł brata Kieran.
-Trudno, zasłużyłem-odparł i wyszedł z kuchni.
Gdy dochodził do pokoju Deana miał pewne obawy co do tego, czy rzeczywiście już dzisiaj zaczynać temat. Byłem w stanie powiedzieć wczoraj coś takiego, więc teraz muszę za to zapłacić-pomyślał, po czym nacisnął klamkę. Uchylił drzwi i zajrzał do środka. Blondyn leżał na łóżku ze słuchawkami w uszach. Gdy tylko zobaczył Kita w drzwiach wyłączył muzykę i spojrzał na niego.
Brunet niepewnie podszedł i usiadł obok kolegi. Dłuższą chwilę siedzieli w milczeniu, po czym odezwał się Kit.
-Wygarnij mi-powiedział szykując się na ostre słowa, które mogłyby polecieć z ust przyjaciela.
-Nie-odparł po prostu.
-Dlaczego nie? Przecież po tym co zrobiłem powinieneś mnie skląć, skopać i wszystko co najgorsze! A Ty tak po prostu nic?-krzyczał starszy chłopak.
-Wyjdź-powiedział cicho Dean, ale Kit nie zareagował.
-Nie słyszysz?Wyjdź!-podniósł głos.
Chłopak wstał z łóżka i skierował się w stronę drzwi. Wyszedł. Kompletnie nie wiedział co ze sobą zrobić...
~•~•~•~•~•~•~•~•~
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale miałam sporo dodatkowych obowiązków związanych ze szkołą. Jeśli są błędy, to również przepraszam, ale jest druga w nocy, a ja dodaje rozdział z telefonu... Byłoby miło, gdybyście komentowali:)
*___________________________* kocham to!!
OdpowiedzUsuńBędziesz informować? :) x @Lirectioner
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie! *-* najlepsze kurde :D
OdpowiedzUsuń